niedziela, 23 marca 2014

Przydatne triki w makijażu

Witajcie!
Dziś na celownik biorę makijaż, a konkretnie triki przydatne w makijażu.Na początek zagłębię się trochę w pojęcie makijaż i historię makijażu.
Makijaż - (fr. maquiller: fałszować, szminkować). Makijaż ma za zadanie upiększyć...hmmm....niestety zauważyłam że dziewczyny czasem przez makijaż się oszpecają. Lecz temat nieudolnego malowania się zostawię na inny dzień.
Makijaż już był stosowany w czasach faraonów.
Wtedy możemy zaobserwować jak piękne były makijaże oczu - bardzo charakterystyczne. Wykonywane oczywiście naturalnymi produktami jak węgiel czy glinka, ochra, a nawet barwniki z domieszką metali. Równie istotna dla współczesnej sztuki makijażu jest też tradycja makijażowa wywodząca się z Indii. W końcu nawet obecnie bardzo popularne są takie produkty do makijażu i pielęgnacji urody jak henna czy indygo.


Kolejnym ważnym etapem dla sposobu wykonywania makijażu przez kobiety jest wiek XVIII i Francja. Na pewno wszyscy znamy i kojarzymy charakterystyczne blade, mocno upudrowane twarze zarówno u kobiet, jak i modnych panów.
Ten styl makijażu twarzy i makijażu ust może nam się także kojarzyć z Japonią i sposobem dbania o urodę przez tamtejsze gejsze. Przy czym cechą charakterystyczną w przypadku makijażu zarówno we Francji jak i w Japonii jest fakt, że więcej wagi przypisuje się twarzy i ustom, a mniej pieczołowity jest makijaż oczu (japońskie czarne kreski wokół oczu, ew. czerwony cień do powiek, we Francji przede wszystkim róż na policzkach i sztuczne pieprzyki), choć oczywiście i on jest obecny.



Czasy współczesne w makijażu zaczynają się w zasadzie w latach 20-tych XX wieku.
Tutaj makijaż oczu był bardzo istotny – był bardzo staranny zwłaszcza w przypadku artystek występujących na scenie oraz wśród gwiazd rodzącego się kina.








Jeśli chodzi o makijaż oczu bardzo ciekawe były też lata 60-te, kiedy dominowały mocne, czarne kreski i silnie wytuszowane rzęsy.










Lata 80-te to z kolei szalone kolory w makijażu, brokat i różowe usta.












Koniec XX w. i wiek XXI przynosi umiłowanie dla naturalności w makijażu. Styl wykonywania make-up jest taki, aby makijażu nie było za bardzo widać, ale żeby jednocześnie uroda była wyeksponowana.






MOJE TRIKI W MAKIJAŻU!!


Jeśli macie problem z świeceniem na twarzy w szczególności w strefie T (czoło, nos) i wypróbowałyście już wszelkich kosmetyków, od pudru w kamieniu -  do pudru sypkiego. Od tańszych i droższych produktów i nadal się świećcie. To nie ma nic lepszego od mączki ziemniaczanej. :)
 Wiem jak to brzmi, ale rezultat jest naprawdę świetny. Ja miałam problem z świeceniem się w strefie T długo.....i długo szukałam czegoś co skutecznie będzie zwalczał u mnie ten problem. Niestety nic takiego nie znalazłam. A naprawdę przetestowałam wiele pudrów.
Jak stosuję swój puder mączkę ziemniaczaną :)
Można zmieszać np 3 łyżeczki czubate mączki z pudrem sypkim który stosujecie i nakładać tak samo jak postępuje się z pudrem.....lub spróbować nakładać samą mączkę (lecz tu można przesadzić z ilością  - lecz metoda prób i błędów pokaże wam ile użyć). Efekt gwarantowany brak świecenia przez cały dzień.

Następnym moim trikiem są pomadki które schodzą nawet przy użyciu konturówki do ust.
Najpierw obrysuj swoje usta konturówką - potem pomaluj usta swoją pomadką - dalej odciśnij pomadkę na ustach na chusteczce - po tej czynności pomaluj jeszcze raz usta i przysyp pudrem sypkim
transparentnym dość solidnie. Nadmiar pudru usuń za pomocą pędzla do pudru. Pomadka wasza w ten sposób utrzyma się cały wieczór na waszych ustach. Wadą tego triku jest to że osoby które lubią połysk na ustach, no nie uzyskają tego połysku - usta będą matowe.


Kolejnym moim trikiem jest kreska przy oczach głęboko osadzonych.
Jeśli macie problem z odbijaniem się kreski z powieki ruchomej na nieruchomą to jest sposób co sprawi że tej kreski nic nie ruszy. Namalujcie kreskę na ruchomej powiece i zapigmentujcie ją np czarny cieniem. W zależności jakiego jest koloru kreska takiego cienia używacie.eye-linerem
Czyli rysujecie kreskę kredką czy
- bierzecie ścięty pędzelek do cieni - nabieracie pędzelkiem cień  i aplikujecie za pomocą pędzelka wzdłuż narysowanej wcześniej kreski aż kreska stanie się matowa. Tak namalowana kresa nie drgnie z waszej powieki :)

sobota, 15 marca 2014

Co to jest Endometrioza? Objawy i leczenie

Witajcie!
Dziś postanowiłam przybliżyć pojęcie Endometrioza. Słowo „endometrium” po łacinie oznacza śluzówkę macicy, która w trakcie cyklu miesięcznego kobiety narasta a potem złuszcza się podczas miesiączki.


Endometrioza jest chorobą narządów płciowych kobiety charakteryzującą się obecnością komórek błony śluzowej trzonu macicy (endometrium) poza jamą macicy (komórki ektopowe). Komórki te (i ich podścielisko) przypominają budową komórki znajdujące się wewnątrz jamy (endometrium) i wykazują aktywność wydzielniczą. Reagują one na zmiany hormonalne zachodzące w cyklu miesiączkowym, czego następstwem jest przewlekła reakcja zapalna. W procesie tym dochodzi do wewnętrznych krwawień, rozwoju bolesnych guzków, zapalenia, tworzenia się blizn i zrostów oraz zmiany stosunków anatomicznych narządów w miednicy mniejszej.
Choroba jest jedną z częstszych przyczyn hospitalizacji na oddziałach ginekologicznych i drugą, po mięśniakach przyczyną histerektomii (usunięcia macicy).

Jak często występuje? 

Ocenia się, że choroba występuje u 6–10% wszystkich kobiet w wieku rozrodczym, ale najczęściej rozpoznaje się ją w czasie diagnostycznej interwencji laparoskopowej u kobiet z zespołem przewlekłego bólu w miednicy (50–80%) oraz u kobiet niepłodnych (35–50%). Szacuje się, że na świecie choruje blisko 180 milionów kobiet. Nie znajduje uzasadnienia przekonanie, że częstość występowania endometriozy zwiększa się, chociaż coraz lepsze metody rozpoznawania mogą prowadzić do większej wykrywalności tej choroby.
Do czynników ryzyka rozwoju endometriozy zalicza się: uwarunkowanie rodzinne (3–10-krotnie większe prawdopodobieństwo u kobiet, których krewne pierwszego stopnia chorują na endometriozę), upośledzenie odpływu krwi miesiączkowej z macicy na zewnątrz (wady rozwojowe macicy, przebyte zakażenia, urazy i interwencje operacyjne), wczesne wystąpienie pierwszej miesiączki (menarche) i krótkie (<27 dni) cykle miesiączkowe oraz bezdzietność.


Jak się objawia

Najczęstszym objawem endometriozy jest ból zlokalizowany w miednicy małej. Kobiety mogą skarżyć się na bolesne miesiączkowanie, dyspareunię (bolesne stosunki płciowe), ból w czasie oddawania moczu i stolca, bóle brzucha i w krzyżu oraz przewlekły ból w miednicy (tzn. trwający co najmniej 6 miesięcy przewlekły ból brzucha niezależny od fazy cyklu miesiączkowego). Rzadziej występuje cykliczny ból kończyny dolnej o charakterze rwy kulszowej oraz cykliczne krwawienia z odbytnicy lub dróg rodnych. W bardzo rzadkich przypadkach endometriozy płuc może dochodzić do okresowego krwioplucia lub duszności.

U kobiet z endometriozą mogą też występować objawy z dolnego odcinka przewodu pokarmowego, takie jak wzdęcia, biegunka, biegunka na przemian z zaparciami, oraz z układu moczowego, np. parcia naglące lub częstomocz.
Choroba często przebiega bezobjawowo i rozpoznawana jest przypadkowo, np. podczas różnych interwencji operacyjnych lub kontrolnego badania ginekologicznego (np. ogniska endometriozy w pochwie lub w bliźnie po cięciu cesarskim). Niekiedy jedynym objawem jest zmniejszona płodność kobiety. Nasilenie bólu nie zawsze odzwierciedla stopień ciężkości endometriozy.
Pojawienie się bolesnego miesiączkowania u kobiety, która dotychczas nie skarżyła się na tę dolegliwość, poważnie sugeruje podejrzenie endometriozy. W takich przypadkach należy niezwłocznie rozpocząć postępowanie diagnostyczne (szczególnie u kobiet młodych), ponieważ zauważono, że często dochodzi do znacznego opóźnienia (nawet o 7–12 lat) ostatecznego rozpoznania choroby. Prawie u 75% nastolatek z bólem w miednicy rozpoznaje się w późniejszym okresie endometriozę.

Badanie ginekologiczne

W czasie badania ginekologicznego lekarz ocenia głównie: pozycję, wielkość i ruchomość macicy oraz przydatków (jajników i jajowodów), więzadła krzyżowo-maciczne (więzadła łączące tylną ścianę szyjki macicy z odbytnicą i kością krzyżową – częste umiejscowienie endometriozy) oraz przegrodę odbytniczo-pochwową (połączenie ścian pochwy i odbytnicy).
Ocenę dwóch ostatnich elementów najlepiej dokonuje się za pomocą jednoczesnego badania przez pochwę i odbyt (lekarz wprowadza palec wskazujący do pochwy, a palec środkowy do odbytnicy). Wykonanie badania w czasie miesiączki zwiększa szansę wykrycia ognisk endometriozy głęboko naciekającej!

Badania obrazowe

Podstawowym badaniem diagnostycznym jest USG zarówno przez pochwę, jak i przez odbytnicę. Obraz torbieli endometrialnych (torbiele umiejscowione w jajniku) w badaniu ultrasonograficznym jest dość charakterystyczny. Torbiele te mają grube i zwłókniałe ściany, i są wypełnione gęstą treścią (zhemolizowana krew). W diagnostyce endometriozy głęboko naciekającej znajduje zastosowanie USG wykonane przez odbytnicę, zwłaszcza u kobiet zgłaszających dolegliwości ze strony jelit (zaburzenia czynności jelit i epizody krwawienia z odbytnicy w czasie miesiączki) oraz w przypadku podejrzenia istnienia zmian w ścianie jelita grubego i występowania zmiany ogniskowej w okolicy tylnego sklepienia pochwy (o średnicy ≥3 cm). Również przydatnym badaniem jest MRI (z wypełnionym pęcherzem moczowym), podobnie jak USG pomaga w ustaleniu mapy istniejących zmian patologicznych przed planowanym leczeniem chirurgicznym.

Więc dziewczyny i kobietki ból występujący podczas miesiączki to nie jest coś normalnego, ból który wyklucza nas z życia to też nie jest nic normalnego. Więc zgłoście się na badanie do ginekologa, a może przyniesie wam ulgę, przynajmniej w większym stopniu przyniesie wam ulgę. Mi wykryto endometriozę przy badaniu USG jamy brzusznej. Stwierdzono że mam torbiele na jajnikach, potwierdzenie 100% dała  laparoskopia.

Znalazłam w internecie program "Rozmowy w toku" temat Endometrioza :
http://player.pl/programy-online/rozmowy-w-toku-odcinki,63/odcinek-1900,kobiety-z-endometrioza,S00E1900,13932.html




(Do napisania postu korzystałam z różnych artykułów zawartych w sieci)





poniedziałek, 3 marca 2014

..Wynik w 100% potwerdzający diagnozę

Dziś odebrałam wynik badania histopatologicznego w 100% stwierdzono endometriozę. Eh....boję się tego co mnie czeka. A może uda się uśpić to coś we mnie. Najbardziej w chwili obecnej boje się bólu. Biorąc te tabletki Visanne nie odczuwam bólu i mogę żyć normalnie. Lecz mimo to przechodzi mi przez myśl co dalej.......
Nie planuje mieć w najbliższym czasie dzieci. Lekarze twierdzili w szpitalu że lekarstwem dla mnie jest ciąża. Tak łatwo to powiedzieć ciąża.......cóż ciąża to jeszcze nic takiego.........lecz gdy już dziecko jest na świecie trzeba jemu przygotować godne życie. A ja nie jestem w stanie tego jemu dać w najbliższym czasie.

 Żartowałam do lekarzy w szpitalu że jak wyjdę, to złapię byle pierwszego spotkanego faceta i powiem: "Zrób mi dziecko"

Do dziecka po pierwsze jest potrzebny facet pod każdym względem a po drugie chce temu dziecku zapewnić jakieś życie. A nie mając pracy stałej i faceta, to raczej nie zapewnię temu dziecku godnego życia . Nie utrzymam dziecka z zarobionych pieniążków....od swoich klientów do których chodzę. Bo nie biorę tyle co prawdziwy fryzjer czy kosmetyczka. Na razie muszę pracę znaleźć, a dziś to nie łatwe.....nawet w moich zawodach. O pracę z której bym była w miarę zadowolona i w której bym widziała przyszłość. A potem znaleźć faceta........i z tym też nie jest łatwo. Bo już tych porządnych jest bardzo mało, a ja nie miałam na razie szczęścia aby trafić na takiego.


Miałam jednego w którym byłam zakochana na śmierć i życie. Lecz on tylko lubił się pobawić. Bo wraz ze mną miał tych kobiet z sześć.......w tym jednej z tych kobiet zrobił dziecko. I potem twierdził że to nie jego dziecko......Dużo by o nim opowiadać, ale to nie jest blog o nim. Bo wykreśliłam ten etap z swojego życia( tkwiłam w nim 3 lata)



Więc jak widzicie na razie Endometriozy nie traktuje.... jak czegoś co powoduje że nie mogę mieć dzieci, ale jeśli tak długo będę tkwić w tym życiu jak tkwię - to nie wiem czy kiedyś ona nie będzie dla mnie katastrofą.

A tak na koniec. Wszędzie słyszę jesteś śliczna. Buzia jak u dziecka. Włosy piękne kręcone, zgrabna ładna, piękne oczy, śliczny makijaż.........miło to się słucha.....ale uroda to nie wszystko. Życie podkłada mi kłody pod nogi, a ludzie już tego nie widzą.  Znalazłam w internecie "demota"  który jest bliski mi.

Życzę wam 
Dobrej nocy!!!!!




Endometrioza - Moja nieszczęsna przyjaciółka na zawsze

Dziś postanowiłam napisać coś o Endometriozie.Opowiedzieć wam jak wykryto ją u mnie i jak z nią żyje.


Kobiecość która boli - Endometrioza
W roku 2011 w styczniu trafiłam do szpitala z powodu Anemii i zapalenia płuc. Tam podczas badania USG jamy brzusznej wykazało przy okazji że mam coś na jajnikach ( w wypisie napisano że podejrzewają torbiele z znakiem zapytania) Wysłano mnie podczas pobytu w szpitalu do drugiego szpitala na wizytę do Ginekologa. Ponieważ w tym szpitalu co leżałam nie ma oddziału ginekologicznego. Tam natomiast lekarz stwierdził że jest wszystko ok. Więc gdy wyleczyli mi Anemie i zapalenie wróciłam do domu.

 I tak minęły 3 lata. W styczniu 2014 roku zaczął się horror. Ciągłe wymioty, ból nadbrzusza i brzucha.....więc gdy to tak trwało postanowiłam zgłosić się do lekarza w swojej przychodni. Tam mnie Pani doktor widząc w jakim jestem stanie skierowała do szpitala. Dokładnie to było 10 stycznia 2014. Tam oczywiście od razu badanie USG brzucha i wszystko zdrowe, ale znowu coś na jajnikach. Więc wysłali mnie do ginekologa. Tam na badaniu USG dopochwowym lekarz stwierdził na prawym jajniku torbiel czekoladową o dużych rozmiarach.
Wiem że jak mnie o tym informował to jakoś do mnie nie docierało to co mówił. Pierwsze pytanie jakie jemu zadałam: "Czy mi Panie doktorze grozi operacja?" On natomiast bez żadnych jakiś wyrzutów odpowiedział : "Niestety najprawdopodobniej tak". Zapytał się mnie : "Czy chce się leczyć? " Bojąc się że ze strachu odmówię bez namysłu powiedziałam : "Tak" . Potem pozwolono mi wyjść z Izby Przyjęć ginekologicznej po rodziców i siostrę. Z tego wszystkiego nie wiedziałam jak mam wyjść z tej Izby ginekologicznej na tą główną. I jak głupia ludzi się pytałam gdzie mam iść - jak wcześniej tam sama szłam. Zresztą w tym szpitalu i tak potem ciągle się gubiłam, cała ja :)
 Najpierw mnie przydzielono na odział Izolacyjny dano mi jakąś tabletkę na uspokojenie. Na drugi dzień z łóżka nie mogłam wstać, była tak silna. Lecz przynajmniej noc przespałam. Pod wieczór drugiego dnia, po badaniach przyszedł do mnie lekarz informując mnie że jutro czeka mnie zabieg operacyjny laparoskopia w pełnej narkozie. Wiem że ledwo co przez zaciśnięte zęby wycedziłam jedno słowo  " Dobrze"   żeby się nie rozryczeć. Lecz miesiączka mi się spóźniała i po tej informacji i po tych przyjemnych badaniach.... przyszła ze strachu. I niestety operacje musieli odwołać, ponieważ miałam zbyt obfitą miesiączkę. Więc mi się upiekło, a raczej odwlekło. W tym samym dniu choć miałam miesiączkę jeszcze raz zrobiono mi badanie USG dopochwowe. Może chcieli sprawdzić czy nie blefuje :) :)    I okazało się że zmiany są po obu stronach jajników to już był dla mnie szok i załamanie. Cóż wypisali mnie ze szpitala. Choć pytałam się czy te wymioty były spowodowane tymi torbielami, stwierdzili że nie. Więc pytanie czym? Lecz co nie będę z lekarzami się kłócić, bo to ja łaski od nich potrzebuję. Dałam spokój. Mówiąc sobie że jak będzie to się powtarzać to pójdę do przychodni i poproszę moją Pani doktor o skierowanie na badanie żołądka i jelit. Lecz wymioty ustąpiły więcej się nie pojawiły do czasu wyznaczonego kolejnego terminu operacji na który miałam się wstawić.


10 lutego wstawiłam się znowu do szpitala tam jeszcze przytrzymali mnie 2 dni przed operacją - ponieważ tyle operacji mieli że nie nadążali. Dzień przed operacją kazali oczyścić jelita. Dali do wypicia taki proszek który trzeba było rozrobić w litrze wody. Wszystko pięknie gdyby nie smak tego......wyobraźcie sobie wodę którą najpierw się solidnie posoli a potem trochę osłodzi.....taki to miało smak. Wypiłam pół butelki litrowej tego świństwa i niestety poszłam to zwymiotować. Były kobitki które to wypiły dzielne, uparte. Lecz u mnie to nie miało sensu szło tą stroną co nie trzeba. Kobitki które to wypiły to od godz 14.00 do 00.00 latały ciągle do wc jak pieski wyścigowe. Ja natomiast powiedziałam siostrom że nie wypije tego i poproszę lewatywę. Nie było tak źle z tą lewatywą, raz i solidnie się załatwiłam. Poszłam chyba góra 3 razy do wc i rano na drugi dzień. Jedna kobitka ten niedobry napój wypiła i niestety nadal się nie wypróżniła i musiała lewatywkę tak czy siak dostać. Lecz tak dla uprzedzenia jeśli nie daj Boże będą kazali wam coś pić na przeczyszczenie w szpitalu to już od razu proście lewatywę. No i tak minęła noc. 


Rano wstałam poszłam pod prysznic umyłam się swoim żelem i tym szpitalnym antybakteryjnym. Ubrałam sexi koszulkę operacyjną i pończoszki ( przeciwzakrzepowe) i czekałam. O 6.00 przyszła siostra prosząc mnie na oczyszczenie pępka i zabezpieczenia plasterkiem do pokoju zabiegowego. I wróciłam na swoją salę czekają na wizytę poranną lekarską. Po wizycie dostałam tzw głupiego Jasia. No i tak naprawdę zrobiłam się na to wszystko obojętna - oczy zamykały się  do spania. Przyszły siostry ( nie pamiętam o której godzinie) i przełożyły mnie na łóżko drugie, czy sama przeszłam - nie wiem do końca. Wiem że na drugie łóżko którym mnie przewiozły na blok operacyjny. Tam święcie przekonana że zobaczę normalny stół operacyjny, dostałam szoku że to jest fotel ginekologiczny. Na stół przygotowałam się - ale nie na fotel. Tego fotela się przelękłam. Lecz nim zdążyłam zaprotestować, pamiętam że ktoś przyłożył mi maskę zieloną i nic dalej nie wiem. 


Po dwóch godzinach wybudzono mnie w pierwszym momencie nie mogłam złapać oddechu. Zbyt dużo śliny mi się zebrało. Wiem że wycedziłam przez zęby że nie mogę oddychać. Więc wzięli usunęli mi ślinę tak ja u dentysty ( bo słyszałam ten podobny dźwięk tej maszyny) i jakoś złapałam oddech. Po drodze jak mnie wieźli na sale pooperacyjną sprawdziłam swoje ranki ( małe trzy nacięcia jedno w pępku a dwa po bokach tam gdzie są jajniki). Przewieźli mnie na sale pooperacyjną podłączyli od razu pod aparaturę kontrolującą czynności życiowe. Niestety gardło od rurki podczas intubacji bolało mnie jeszcze z 3 dni po. Bóle w klatce piersiowej były z powodu gazu który wpompowywali po to żeby zrobić sobie drogę do tych jajników. Bóle tak utrzymywały się z 3 dni. Od razu po zabiegu dostałam morfinę w kroplówce a potem jeszcze w zastrzyku. Po zastrzyku ból przeszedł całkowicie. Całą noc maszyna kontrolująca życie sprawdzała mi ciśnienie co 2 godziny. Szlaku można było dostać.  Niestety na drugi dzień po południu powrócił ból. Już morfiny nie chcieli mi dać więc dostawałam Ketonal ale słabo działał. 


 Na drugą dobę po zabiegu wypisano mnie do domu było to 14.02.2014. Gdy wróciłam do domu to nie był koniec dopiero zaczęłam wymiotować narkozą. Myślałam że nie skończę. Lecz ustąpiło. Po tych wymiotach wszelki ból przeszedł.
Podczas pobytu w szpitalu,  stwierdziłam że będę leczyć się prywatnie u ginekologa. Poprosiłam jednego z lekarzy o namiary. Czytając opinie o tym lekarzu ma bardzo dobre w Toruniu. Więc jestem pozytywnie do niego nastawiona i w szczególności że to tez lekarz pracujący w szpitalu.
Przepisał mi doktor hormonalne leczenie Visanne.
 Martwiłam się że będą strasznie drogie. Faktycznie by były drogie bo aż 172 zł ale dzięki Bogu są refundowane od stycznia 2014 więc zapłaciłam za dwa opakowania 6 zł. Pierwsze co to wzięłam ulotkę przeczytałam i byłam przerażona działaniami niepożądanymi. Lecz powiedziałam chyba wie co ten doktor przepisuje i co robi, jeśli on wierzy w ten lek to ja doktorowi wieżę. Zaleta tego leku jak na razie jest jedna nie mam miesiączki więc nie odczuwam już tak silnych bóli jak odczuwałam podczas miesiączki. Na razie z tych skutków ubocznych nie zauważyłam nic u siebie. Lecz dopiero zużyłam nie całe pierwsze opakowanie. Zobaczymy co będzie dalej. Dziś mam odbiór wyniku w szpitalu badania histopatologicznego. A na 11.03.2014 mam wizytę u mojego doktora.

Więc tak wygląda na razie moja obecna historia z Endometriozą. Nie do końca jeszcze jakoś do siebie ją przyjmuję że ja tą chorobę mam. Staram się wierzyć doktorowi że mi pomoże i że nie będzie tak źle. Choć czasami odczuwam strach przed jutrem. Lecz wiem że nie jestem sama , dużo kobiet z tym żyje. Więc ja też będę musiała się z tym nauczyć żyć. Bo muszę i chce żyć.

Więc wszystkim kobietą i dziewczyną borykających się z tą chorobą życzę abyście się nie poddawały.
Pozdrowionka.

niedziela, 2 marca 2014

Pielęgnacja twarz i ciała.

Warto zacząć od pielęgnacji twarzy. Chce jednocześnie udowodni że nie musicie wydawać dużo pieniążków aby trochę o siebie zadbać. Na naszą cerę wpływa wiele czynników. Wpływ może mieć leczenie hormonalne ( niestety teraz się tego obawiam, bo jestem zmuszona brać hormony a nigdy nie brałam i nie wiem jak zadziałają na moją cerę i moje włosy) środowisko zewnętrzne jak i nieodpowiednia pielęgnacja.
Będąc nastolatką miałam trochę problemów skórnych. Moja cera była tłusta i niestety świeciłam się zawsze jak latarnia morska. Gdzieś w wieku 17 lat moja cera stała się sucha. Bo uparcie walczyłam abym się przestała świecić. Więc otóż tym sposobem doprowadziłam do tego że moja cera stała się sucha, wrażliwa i naczynkowa. Próbowałam różnych kremów, najróżniejszych aby ją znowu nawilżyć. Więc stała się mieszaną.
Więc jak widzicie przeszłam nie złą przygodę przez zmiany typów cer, aczkolwiek sama ją sobie zafundowałam. Lecz dopiero po skończeniu szkoły kosmetycznej i zainteresowaniu się kosmetyką to zrozumiałam.

Grzechy wobec naszej cery!!!!!!!!!

1. Mycie twarzy w wodzie i mydle
2. Stosowanie toników do twarzy z alkoholem - alkohol przesusza cerę skutecznie, ale po jakimś czasie cera nasza zaczyna odbierać sygnały że jest przesuszona za bardzo i następuje nadmierne wydzielanie sebum. Co prowadzi do jeszcze bardziej pogorszenia się stanu naszej cery.
3. Krem na dzień bez filtra - prowadzi to do powstania zmarszczek, wysuszenia cery, powstaniu przebarwień. Cerom tłustym bym poleciła kremy z tlenkiem cynku, bardzo dobrze łagodzi podrażnienia.
4.Kolczyki w nosie - robiąc to bym się zastanowiła czy chce ten kolczyk nosić całe życie. Bo gdy mi się znudzi i go wyjmę będę miała wielkiego rozszerzonego pora.
5.Solarium - 10 minut w solarium, to jak cały dzień w pełnym słońcu bez żadnej ochrony. Gdy przyjdzie dojrzały wiek to zobaczymy jak będziemy wyglądać. Co z tego że byłyśmy piękne i opalone a jako babcie jesteśmy pomarszczone i brązowe jak sito że aż patrzeć się nie chce.
6. Demakijaż - Jeśli się malujemy. Całodzienny makijaż jest pożywką dla bakterii. Jeśli tego wieczorem nie zmyjemy możemy obudzić się rano z wytryskami na twarzy.

 
Jak ja dbam o swoją cerę i co polecam :)

Moja codzienna pielęgnacja wygląda tak :
 1.
   - demakijaż i tonizacja - stosuję Mleczko do oczyszczania twarzy i demakijażu oczu z firmy   " Celia" jest z kolagenem i świetlikiem . Niestety zawsze mam problem z mleczkami do twarzy czy płynami miceralnymi. Z reguły szczypią mnie po nich oczy, cera staje się zaczerwieniona. Po tym mleczku jest ok, nie odczuwam szczypania nawet jak        dostanie się do oczu. Skutecznie usuwa makijaż.


Do tonizacji używam z firmy Avon tzw. Żel 3 w 1 z wyciągiem z aloesu i imbiru : oczyszczanie, tonizacja i nawilżanie.Jestem z tego produktu zadowolona faktycznie cera jest stonizowana i nawilżona



 Ostatnio od jakiegoś czasu zauważyłam że mimo wszystko i tak się pojawiają zaczerwienienia i podrażnienia . Więc przeszłam na mycie twarzy mydełkiem dla niemowląt "Bambino" z lanoliną  - po nim bardzo ładnie zginęły mi zaczerwienienia i nie przesusza skóry. Więc też często stosuję te mydełko zamiast mleczka.





2. 
- nawilżanie - moje ulubione krem mam ich trzy......oczywiście nie stosuję trzech na raz. Po prostu jak mi się skończy jeden wybieram drugi inny z tych trzech. Pierwszy z nich to krem firmy AA Hial + collagen z kwasem hialuronowym 30+  bo niestety nie ma 20+. Stosuję ten krem w szczególności pod makijaż. Pięknie wygładza cerę, działa jak baza. Jest w eleganckim szklanym pojemniczku co sprawia estetycznie dla potencjalnego użytkownika tego produkt że jest ten produkt bardziej profesjonalny. Lecz czy jest tak profesjonalny jak wygląda jego opakowanie. Do końca sama nie wiem. Na pewno ładnie nawilża i wygładza cerę, ale nic więcej nie zauważyłam żeby coś robił. Lecz właśnie w tym produkcie jest to co cenie najbardziej.....silne nawilżenie.

 


Drugim kremem jest krem Nivea Soft - ładnie nawilża ale nie za bardzo nadaje się pod makijaż a szkoda. Zaletą tego kremu jest to że jest duży.  Lekka konsystencja sprawia, iż krem bardzo dobrze i szybko się wchłania, nie pozostawiając żadnych tłustych śladów, dzięki temu nadaje się także do cery trądzikowej.





 
A trzecim jest mój ulubieniec :) krem Bambino ochronny krem z tlenkiem cynku z faktorem 4. Przepięknie niweluje podrażnienia, pięknie nawilża, i przede wszystkim chroni przed środowiskiem zewnętrznym  bo posiada filtr 4. Kolejną jego zaletą może nie wielką, bo nie mająca znaczenia dla cery jest zapach. Prześlicznie pachnie. Niestety niemowlęta nie stosują makijażu więc nie nadaje się ten krem pod makijaż lecz zawsze na wieczór lub gdy nie mam zbytnio ochoty się malować spełnia swoją ważną rolę. 

 



3. Peeling - złuszczenie naskóra
  Ja wykonuję peeling raz na dwa tygodnie, czasem trzy . Wykonuje tą czynność tylko wtedy kiedy uważam że już jest konieczna.  Cera staje się nie przyjemna w dotyku, szorstka, podkład nakładany na twarz zaczyna się ważyć. Używam peelingu oczyszczającego Soraya. Jest duży więc starcza mi na bardzo długo.



Na tym wykonywane moje czynność w pielęgnacji twarzy się kończą. Nie mam zbytnio czasu aby robić maseczki, masaże, drenaże itd.......Maseczki z reguły stosuje się po wykonaniu peelingu, wtedy jest większa przepuszczalność składników odżywczych. O maseczkach by można naprawdę dużo pisać, ale nigdy jakoś nie były one typowo dla mnie. Leżenie z tą maską w szkole drażniło mnie, bo nic nie można zrobić tylko leżeć. Nie jestem z tych typów osób :) Choć bardzo lubię takie osoby które lubią leżeć na fotelu kosmetycznym i nic nie robić tylko pachnieć :)

 





Pielęgnacja mojego ciała


Problem suchej skóry nie sięgnął tylko mojej cery ale także i całego ciała. Stosowałam wszelakie balsamy i nic. Problem tkwił w płynach do kąpieli. Bardzo uwielbiam siedzieć w wannie w ciepłej wodzie, ale niestety zbyt długie przesiadywanie w wodzie doprowadziło do przesuszenia. :) Zaczęła korzystać z prysznica i żeli pod prysznic ( Bebeauty Body Expertiv Creme Soft Touch)

 i  znalazłam swój balsam - Sweet Secret migdałowy balsam do ciała o zapachu słodkich trufli i migdałów firmy Farmona.
Jestem bardzo zadowolona z tego balsamu spełnia ważne funkcje pielęgnacyjne jak i przepięknie pachnie ( zapach utrzymuje się bardzo długo). Polecam ten balsam dziewczyną i kobietą które uwielbiają słodkie zapachy. Firma Farmona posiada jeszcze inne balsamy o innych zapachach mniej słodkich i orzeźwiających. Bardzo polecam dobre balsamy.








Produkty które zostały wymienione w poście  i gdzie można je dostać ( wymienię tylko te co wiem że z reguły ciężko znaleźć)


Mleczko do demakijażu Celia - koszt około 7 zł jest w Drogerii " Ewelina" ul. Szosa Lubicka 166 w Toruniu i widziałam w E.Leclerc (sklep koło poczty na II rubinkowie w Toruniu)
 Sweet Secret balsam do ciała migdałowy - koszt ok 13 zł jest w Drogerii " Ewelina" ul. Szosa Lubicka 166 w Toruniu i w nowo otwartej drogerii "Dayli" na przeciwko sklepu E.Leclerc


Więc na ten post to już koniec. Opisałam z w tym poście problem cery suchej i jak ją ja pielęgnuje. Więc jeśli macie pytania odnośnie innych rodzajów cer i ich pielęgnacji. To z chęcią na nie udzielę odpowiedzi. 

Pozdrawiam :)

O Mnie


Hej!

Mam na imię Asia.

 

Postanowienie pisania bloga wzięło się z chęci niesienia pomocy, rady oraz zdobytego może nie dużego... ale już jakiegoś doświadczenia. Doświadczenia życiowego, metodą prób i błędów a także tego co się nauczyłam w szkołach. 

Ukończyłam II Liceum Ogólnokształcące w Toruniu z myślą że pójdę na studia. Jednak po ukończonym liceum wybrałam inną drogę niż studia - nie byłam mózgowcem, kujonem i zresztą nie widziałam po studiach przyszłości ( kiedyś może i one coś znaczyły - ale teraz ). Poszłam do szkoły Fryzjerskiej. Pytanie czy to była moja pasja i wrodzony talent? :) A może wybrałam tą szkołę nie wiedząc co mam dalej robić? Wcześniej już lubiłam bawić się włosami, ale jakoś nie wiązałam z tym zawodem swojego życia. Nigdy nie myślałam żeby pójść na tą szkołę. Po prostu miałam takie zainteresowanie..... i zaryzykowałam idąc w tym kierunku. Przyznam było ciężko nie raz. W szkole były dziewczyny i chłopaki którzy mieli dryg do strzyżenia same od siebie, ja takiego drygu nie posiadłam. Miałam bardziej dryg do upięć, koloryzacji, ondulacji, strzyżenia męskiego. Niestety nauka strzyżenia szczególnie damskiego kosztowała mnie więcej czasu, więcej pracy i chęci niż innych. Nie raz przyznam było ciężko. Lecz wszystko jest możliwe do opanowania jeśli ma się dobrego nauczyciela :). Po ukończeniu szkoły Fryzjerskiej postanowiłam do kompletu pójść na szkołę kosmetyczną. Jednocześnie chodząc na szkołę Fryzjerską zazdrościłam dziewczyną z profilu kosmetycznego (tych zabiegów kosmetycznych, makijaży, nawet tych białych fartuszków :] ). I tak kosmetyka przerodziła się w moją największą pasję.


Myślę że wyjaśniłam dlaczego w blogu umieszczę dużo informacji o urodzie i pielęgnacji włosów.
A skąd zainteresowanie chorobami kobiecymi......raczej to nie zainteresowanie. Raczej to życie zmusiło mnie do zainteresowania się tym. Wcześnie w ogóle o tym nie myślałam. Raczej lekarz ginekolog był dla mnie bardzo daleki. Od Stycznia 2014 wykryto u mnie endometriozę. Torbiele na jajnikach obustronne. Niestety stan był już na tyle poważny że nie szło już tego próbować leczyć jakimiś hormonami. Musiałam być poddana operacji - laparoskopii. Laparoskopię miałam 12.02.2014. Wycięto jeden torbiel w całości z jajnika prawego, a częściowo wyłuszczono z jajnika lewego. Niestety jest to choroba nieuleczalna jak na razie......ale dzięki Bogu nie jest śmiertelna. Lecz będę z nią najprawdopodobniej borykać się do lat przejściowych kobiecych - czyli do menopauzy. A to daleka droga przede mną. Wiem że jest więcej kobiet borykających się z tą chorobą, dlatego postanowiłam ująć to w swoim blogu.

Więc zapraszam was serdecznie do zaglądania na mojego bloga przynajmniej raz w tygodniu, bo co tyle planuje umieszczać nowe posty bogate w informacje o urodzie, pięknych włosach i życiu codziennym :)
 Kontakt do mnie : lilia1989@poczta.pl